fbpx

Jak ks. Łukasz K. zachęcał do szybszego marszu? (13 II)

14 lutego 2020

Dzień po dniu upływa bardzo szybko. Nasze rekolekcje nieuchronnie zbliżają się do końca. Dzisiaj jednak jest czwartek i mamy zamiar spędzić ten dzień jak najlepiej. Zaczynamy od porannych modlitw, bo to dobra podstawa słonecznego dnia, który niedawno się rozpoczął.

Na śniadaniu dzielimy się na dwie grupy. Jedna, w skład której wchodzi Łukasz i ks. Łukasz A., i druga, złożona z pozostałej grupy chłopków i ks. Łukasza K.. Pierwsza wybiera się na narty. Trzeba skorzystać ze wspaniałych warunków atmosferycznych i poszusować jeszcze trochę przed powrotem do szkoły. Druga ma za zadanie dotrzeć dzisiaj do schroniska na Hali Kondratowej.

Ekipa narciarzy nie wybiera dzisiaj stoku w Małym Cichym, ale najtrudniejsze miejsce do zjeżdżania w Zakopanem, mianowicie Harendę. Dla wytrawnych sportowców to jednak nie jest problem. Zaraz po przybyciu na stok, załatwiają sprawy dotyczące sprzętu i karnetów i szybko wjeżdżają na szczyt. Przepiękna panorama Zakopanego i Tatr, dodatkowo umilają i tak już dużą frajdę, związaną z jazdą na nartach.

Grupa piechurów wyruszyła 15 minut po wyjeździe narciarzy. Do naszej ekipy nieoczekiwanie dołączył ks. Piotr Łapiński SDS, który dopołudniowy czas postanowił spędzić z SOP-em. Po zabraniu ze sobą legitymacji szkolnych i zmianie butów ze sportowych na takie, które nadają się na spacer po górach, wyruszyliśmy w trasę. Na Halę Kondratową dotarliśmy po ok. 2 godzinach. Po drodze znaleźliśmy czas na chwilkę przerwy i odwiedziliśmy pustelnię św. Brata Albert. Odmówiliśmy tam wspólnie Anioł Pański w intencji powołań i wszystkich, którzy korzystają z propozycji młodzieżowych apostolatów salwatoriańskich. Trasa do schroniska, a potem powrotna do domu zakonnego, była przepełniona śmiechem i dającym się słyszeć co kilkaset metrów basowym „idź”, którym ks. Łukasz K. zachęcał do szybszego marszu.

Do domu obie grupy dotarły prawie równocześnie. Po szybkiej wymianie sprawozdań z tego, co za nami, zasiedliśmy do obiadu. Po nim mieliśmy chwilę czasu na odpoczynek i regenerację sił. Jak każdego dnia, popołudniu rozpoczęła się konferencja, która poprowadził, podobnie jak wczoraj, ks. Łukasz K.. Tym razem opowiadał o Mszy św., którą potocznie nazywamy trydencką. Mówił o genezie, o reformie wprowadzonej przez papieża Piusa V i tym, co było z nią związane. Uczulał także na to, że nie ma „gorszej lub lepszej” Mszy św., jest bowiem jedna Msza św., i każda to cud sprowadzający Chrystusa na ołtarz.

Po konferencji przyszedł czas na najważniejszy punkt dnia, czyli na Eucharystię. W czasie kazania usłyszeliśmy, że w naszym życiu potrzebujemy trochę sprytu i pomysłowości, ale nie tylko w odniesieniu do spraw doczesnych dnia codziennego. Potrzebujemy sprytu i pomysłowości także do zawalczenia o czas na Eucharystię, modlitwę czy lekturę duchową.

Po kolacji spotkaliśmy się, aby obejrzeć film, w którym główny bohater, człowiek bardzo pogubiony w swoim życiu, odnajduję w sobie siłę do zmiany dotychczasowego życia. Film nosił tytuł „Najlepszy”. Dzień zakończyliśmy w kaplicy na adoracji. Podziękowaliśmy Bogu za wszystko co było naszym udziałem w dniu dzisiejszym i poprosiliśmy o Boże błogosławieństwo na następny dzień.