Godzina 5.45 stała się momentem przełomowym. Dla niektórych uczestników, w tym i prowadzących rekolekcje, ta pora dnia wydawała się snem. Jak to, przecież są wakacje, jest środek nocy, a tu trzeba wstawać. Jednak w wojsku najważniejszy jest porządek. Skoro plan szkolenia przewidywał o tej godzinie pobudkę, to nie pozostało nam nic innego, jak szybko zerwać się z łóżka i biec na poranną toaletę, tym bardziej że mięliśmy na nią wyznaczone tylko 15 minut. Następnie szybkie śniadanie i marsz do kościoła na Eucharystię.

Podczas Mszy św. usłyszeliśmy wspaniałą Ewangelię, która dobrze komponowała się z poniedziałkowym porankiem. We wspomnienie św. Marii Magdaleny Kościół podaje wiernym do rozważenia scenę Zmartwychwstania Pańskiego, która rozgrywa się właśnie wczesnym rankiem. To nie był przypadek – mówi jeden z uczestników spotkania. Kto rano wstaje, temu Pan Bóg daje. Stare polskie przysłowie w dniu dzisiejszym stało się prawdą. Nie tylko spotkanie z Chrystusem Eucharystycznym było dla nas czymś wspaniałym, ale również to, co wydarzyło się później.

Od godziny 8.00 zaczęły się zajęcia na Wojskowej Akademii Technicznej. W pierwszej kolejności przystąpiliśmy do poznawania tradycji Wojskowej Akademii Technicznej. Sposobnością do tego, była wizyta w Sali Tradycji WAT-u, gdzie zaznajomiono nas z historią tej Akademii oraz poznaliśmy naukowe owoce i osiągnięcia tych, którzy w niej się szkolą.

Następnie podchorążowie, którzy wyznaczeni zostali do opieki nad nami, przywdziali nas w mundury i oprowadzili po ich Alma Mater. Zwiedzaliśmy nie tylko główny obiekt WAT-u, ale również wszystkie miejsca, gdzie szkolą się żołnierze. Z racji wielkości terenu, czas na jego poznawanie trwał aż do obiadu.

Poniedziałkowe popołudnie rozpoczęliśmy od zajęć, na których instruowano nas z musztry, czyli po prostu jak poprawnie maszerować. To były dla nas pierwsze zajęcia szkoleniowe. Do pomocy w tym, jakby wydawać się mogło na pierwszy rzut oka, łatwym zajęciu, wyznaczeni byli podchorążowie. Każdy miał swojego nauczyciela, co pozwoliło nam, w miarę naszych możliwości, dość szybko zapoznać się z metodą poruszania się, co od dzisiaj stało się już dla nas przez najbliższy tydzień, chlebem powszednim.

Oczywiście zajęcia praktyczne to jedno, ale wiemy doskonale, po co tu jesteśmy. Chcemy nie tylko uczestniczyć w szkoleniu wojskowym, ale również podjąć próbę odkrycia siły, która pozwoli nam stać się lepszymi ludźmi i lepszymi chrześcijanami. Stąd w poniedziałkowe popołudnie, mięliśmy okazję wysłuchać konferencji na temat odkrywania siły w Eucharystii.

Ks. Łukasz na nowo podjął próbę wyjaśnienia nam, czym jest Eucharystia. Nie jest ona spektaklem, na który przychodzimy, ale spotkaniem z Bogiem, który jest żywy i obecny podczas niej. Każda Msza św. to moment, w którym Bóg dotyka naszych serc, wchodzi w naszą rzeczywistość po to, abyśmy wiedzieli jak mamy postępować w codziennych sytuacjach. To podczas każdej Eucharystii, dochodzi do największego zjednoczenia Boga z człowiekiem. Stąd, jako ludzie wierzący, potrzebujemy jej, bo ona daje siłę do życia, nadaje sens wszystkiemu, co czynimy oraz pomaga przezwyciężać trudności dnia codziennego.

Ten piękny i pełen wrażeń dzień, zakończyliśmy Adoracją Najświętszego Sakramentu, która pozwoliła nam poukładać to wszystko, czego doświadczyliśmy podczas całego dnia. I jak w wojsku, po niej już tylko capstrzyk.